Skarby Oriona nad Królową Beskidów

25-12-2024

90

Wybrałem się w góry w najkrótszy dzień roku, co ostatecznie okazało się dla mnie najdłuższą nocą od dawna. Nie doceniłem zimy w Beskidach – na podjeździe pod przełęcz oblodzenie pokonało moje auto (a raczej mój brak umiejętności i napęd na jedną oś).

Wysiadłem z samochodu, kopnąłem w koło, zostawiłem auto w rowie i ruszyłem w góry.

Po półtorej godzinie marszu dotarłem do szałasu z widokiem na Babią Górę. Próbowałem zagotować herbatę, ale skończył mi się gaz. Wypiłem resztę wody z bidonu córki, nie mogłem już stopić więcej śniegu, więc zjadłem suchy makaron z zupki chińskiej. Przez chwilę znowu poczułem się, jakbym siedział w obozie drugim w Pamirze lub na Kaukazie.

Zacząłem zbierać materiał fotograficzny: 20 minut RGB, 15 minut H-alpha i jakieś 5 minut na pierwszy plan. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie świadomość porzuconego auta…

Wróciłem do samochodu przed północą. Planowałem przeczekać do rana i wtedy szukać pomocy, ale mróz był zbyt dotkliwy. Szczęśliwie znalazłem pomoc drogową, która się nade mną zlitowała – za pomocą zaimprowizowanego z wyciągarki „flaszencuga” o drugiej nad ranem uratowano mnie z opresji.

To moje pierwsze kroki z aparatem poddanym astromodyfikacji i fotografowaniem z filtrem wąskopasmowym. Jak mawiają na Podlasiu: podoba się to dla mnie!

Ilość odsłon: 90

wstecz


Jeśli chcesz wesprzeć moją pracę, możesz postawić mi kawę :) Dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to