Orion, Tauron, Hiady i Plejedy

Całą pogodną noc z 25/26 grudnia przeznaczyłem na fotografowanie nocnego nieba. Było około -12℃, a Księżyc wschodził dopiero przed północą.
Razem z moim fotocompaniero najpierw ustawiliśmy się na Jeziorkach na mój ulubiony gwiazdozbiór, czyli władcę zimowego nieba – Oriona. Poniższe zdjęcia to stack z kilkudziesięciu fotografii z fotonów zbieranych przez jakieś 45 minut:
Następnie udaliśmy się na Tarkę – i to był strzał w dziesiątkę! Na początek asteryzm Wielkiego Wozu nad kładką. Góra to tylko jedna klatka (ISO 400). Dół wziąłem z późniejszego startraila, bo wschodzący Księżyc zaczął się mienić na śniegu.
No właśnie, Księżyc! Majestatycznie wschodząc za drzewami stworzył wyjątkowe, mistyczne widowisko:
Na koniec truskawka na torcie: startrailsy naświetlane łącznie jakąś 1h i 15 min. W sumie 165×25 sekund.
Tarka nocą to był strzał w dziesiątkę – na pewno zjawię się tam z aparatem jeszcze niejeden raz.
Data i miejsce strzałów:
„Biedny ten, kto gwiazd nie widzi bez uderzenia w zęby”… Pomyślałem o łapaniu gwiazdozbiorów nad miastem – czy to możliwe w mieście zanieczyszczonym światłem? Wstępne zdjęcia wypadły obiecująco, wystarczyło czekać na odpowiednią noc.
Wybrałem przełom 24/25 października i chyba lepiej się nie dało – w poprzedni wieczór z Kasprowego widoczne były Sudety Wschodnie, a w kolejny ranek widziano Tatry z Gliwic, czyli na noc przypadła wyjątkowa przejrzystość powietrza.
Okolice 3:30 w nocy (nad ranem?). Halo, policja? Na Rynek wjechał Wielki Wóz!
Wbrew obiegowej opinii bardzo jasny Księżyc (86% tarczy) nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie – zmniejszył kontrast między niebem, a pięknie rozświetlonym Rynkiem. Poza tym na szerokim kadrze wyglądał jak jakaś wyobrażona gwiazda betlejemska oświetlająca jawor.
Próbowałem też zarejestrować star trailsy, ale zakończyło się tylko na łącznym czasie naświetlania ~30 minut. Przestawałem czuć z zimna palce, na szczęście „wybawił mnie” pan z walizką, który przerwał robienie ujęcia wchodząc w kadr. Poza tym – tak, dystorsja 🙂
Dzień później byłem z córką w Maleńkim i na jaworze było już wtedy o wiele mniej liści.. chyba zdążyłem w ostatniej chwili.
Data i miejsce strzałów:
Kiedy 19 października spóźniłem się na wschód Księżyca, byłem na siebie wściekły! Na Sosinę zajechałem, kiedy nasz satelita był już dwa stopnie nad horyzontem i musiałem go łapać wysoko ponad lasem. Było pięknie, ale nie udało się złapać wschodzącego Księżyca za najdalszym brzegiem oddalonym o jakieś 2km.
Dzień później byłem już punktualnie. Trochę mniej światła zastanego, ale w bonusie dostałem pięknie podświetlone chmury. Przed Państwem tzw. Pełnia Księżyca Myśliwych, zwana również Księżycem Podróży i Więdnących lub Obumierających Traw.
Data i miejsce strzałów:
Ten absolutnie genialny i błyskotliwy tytuł wymyślił Piotr Kłeczek pokazując mi zdjęcie Tomasza Wosika zrobione na kładce w Geosferze. Pozostało czekać miesiącami na Księżyc który będzie zachodził o niebieskiej godzinie – i to nastąpiło w ostatni piątek. Potężny wyż nie rozpieszcza nas jeśli chodzi o widzialność, ale cieniutki sierp był doskonały.
Tutaj Księżyc jeszcze wysoko, ISO 200 i bez szumów:
A do tego ujęcia mam mieszane uczucia: kadr świetny, Księżyc w idealnym miejscu, elektrownia już ładnie oświetlona, ale nie wyczułem nowego obiektywu i niestety wyszły już duże szumy..
Data i miejsce strzałów:
Nie wiem jak to się stało, ale ominąłem na blogu jedną z fajniejszych (super)pełni którą dane mi było sfotografować. Końcówka maja, wiadukt na Bobrowej Górce i wschód Księżyca nad kościołem w Ciężkowicach. Mijają miesiące, a ja nadal jestem pod wrażeniem tego dnia.
Data i miejsce strzałów:
Z cyklu nadrabiania blogowych zaległości: Góra Przygoń to najwyższy szczyt Jaworzna, a przy okazji jedno z najciemniejszych miejsc w mieście. Byłem ciekawe, czy uda się sfotografować stamtąd centrum Drogi Mlecznej, ale niestety łuna od Chrzanowa była zbyt intensywna.
Udało się za to złapać ogon naszej galaktyki nad przeciwpożarowym obserwatorium wraz z Kasjopeją oraz Andromedą. Bajka.
A później już ustawiłem aparat na godzinę pracy czego rezultatem są całkiem fajne startrailsy:
Data i miejsce strzałów:
Kiedyś kolega zapytał mnie, gdzie bym mu doradził zamieszkać. Wiecie, praca zdalna, ma być w górach, dzikość serca, nie Krupówki, rozważnie i romantycznie. Chwilę myślałem nad Górami Kaczawskimi , długo nad Spiszem, a ostatecznie wskazałem palcem Rzeki – przysiółek Lubomierza na Przełęczy Przysłop oddzielającej Beskid Wyspowy od Gorców.
I właśnie z tego miejsca wyruszyłem wczoraj wieczorem w Gorce w poszukiwaniu pięknych kadrów Drogi Mlecznej. Na Gorcu Troszackim oraz sąsiadującym z nim Gorcu Porębskim stawiliśmy się wraz z zachodem Słońca.
Droga Mleczna oraz „łzy św. Wawrzyńca” dopisały, niestety gorzej było z pogodą – z każdą godziną nad Gorce zaczęło napływać coraz więcej chmur. Planowo centrum naszej Galaktyki miało wlewać się w Tatry, ale zachmurzenie nie pozwoliło.
Mieliśmy nocować „pod chmurką”, na szczęście w okolicy był ten wielogwiazdkowy hotel.
Wschód słońca powitał nas wałem fenowym nad Tatrami. Trzeba schodzić szybko, byle zdążyć przed deszczem.
Data i miejsce strzałów:
Nie trzeba jechać daleko żeby zachwycić się krajobrazem. Wystarczy na przykład przejść się po Ciężkowicach w okolicach północy. Prywatny Ciechocinek.
Fotografować gwiazdy przy blasku Księżyca trzy dni po pełni? Spróbujmy. Trafiłem idealnie, no, może nawet kilka minut za późno – Księżyc już wzeszedł i świecił na żółto, ale natężenie światła było na tyle słabe, że gwiazd było jeszcze całkiem sporo.
W kałuży odbija się Jowisz.
Więcej niż godzinę spędziłem przy szczycie góry Przygoń, ale chmury popsuły mi plany. Później Księżyc świecił już tak mocno, że przedmioty rzucały wyraźne cienie, w czasie marszu mogłem wyłączyć czołówkę.
Te okolice to najciemniejsze fragmenty w mieście, więc wkrótce kolejne próby astrofotografii.
Data i miejsce strzałów:
Ukształtowanie terenu oraz zabudowa sprawia, że z ulicy Szczakowskiej można wykręcić naprawdę ciekawą perspektywę. Widok bloku 910MW wyrastającego z horyzontu patrząc ze wzniesienia obok powoduje efekt „wow”, choć kiedy dojedziemy na dół do świateł na Komunie, to ta sama bryła nie robi już takiego wrażenia.
Plan był taki, żeby złapać zachodzący Księżyc za wieżą wyciągową kopalni Komuna Paryska Jan Kanty. Niestety wilgotność była za duża, co w połączeniu ze świtem pokrzyżowało plany.
Jednakowoż:
Kiedy wstałem o 3:40 był cały żółty. Tutaj jeszcze świecił na żółto-pomarańczowo.
Dwadzieścia minut po czwartej nad ranem wszedł już w czerwień.
A kiedy pojawił się w miejscu w którym go oczekiwałem, postanowił zniknąć..
Detracto erroribus et mea. Malorum temporibus vix ex. Ius ad iudico labores dissentiunt.
Ea mei nostrum imperdiet deterruisset, mei ludus efficiendi ei. Sea summo mazim ex, ea errem eleifend definitionem vim.
Najnowsze komentarze