Kiedy zajechaliśmy z Kubą na słowacką stronę Tatr, załamałem się. Miejscówka była skompromitowana – most na Javorince w przebudowie, na środku zaplanowanego kadru kupa gruzu i jakieś koparki, a za rozwalającym się domkiem świeciły… lampy ledowe (!). Na dodatek na moście zamontowano tymczasowe światła i ruch wahadłowy, a reflektory samochodów zanieczyszczały scenę. Na zdjęciach nieba wyszło mi sporo trudnych do usunięcia bocznych świateł, mimo że pierwszy raz w życiu do szerokich kadrów zrobiłem flaty.
Nową kompozycję znaleźliśmy na brzegu Javorinki, co prawda kosztem Tatr w kadrze oraz znacznym obniżeniem horyzontu, ale widzialność wynagrodziła wszystko – serio, nie pamiętam kiedy tak dobrze widziałem gwiazdy i Drogę Mleczną gołym okiem.
Ilość odsłon: 238
Jeśli chcesz wesprzeć moją pracę, możesz postawić mi kawę :) Dzięki!